piątek, 6 grudnia 2013

Podróże małe i duże - piękna nasza Polska cała: Sasino

Dzisiejszy post nieco późno, ale cóż... Zawsze mogę się wytłumaczyć - to przez Ksawerego ;) pokrzyżował plany :P

Piątkowy cykl postów będzie dotyczył podróży. Mniejszy, większych, po Polsce i za granicę. Na początek mała podróż do niewielkiej miejscowości nad polskim morzem...

Sasino - wieś położona ok. 32 km na północ od Lęborka (mojego rodzinnego miasta) i ok. 21 km na wschód od Łeby, w powiecie wejherowskim, niektórzy powiedzą, że to Kaszuby - akurat z tym się nie zgodzę, ale mniejsza z tym. Sasino jest sołectwem, które obejmuje również miejscowość Stilo (Osetnik) znaną z latarni Stilo. 

W Sasinie znajduje się pałac z XIX wieku. Przez długi czas znajdował się w nim ośrodek wypoczynkowy. Obecnie losy pałacu nie są mi znane. Niestety ktoś, kto wykupił majątek od Skarbu Państwa, nie umiał wykorzystać potencjału tego miejsca i pałac został zamknięty. Kiedy byłam tam ostatni raz latem br. brama ponownie była otwarta, a przed drzwiami pałacu powitała mnie pani zdziwiona, że ktoś w ogóle o to miejsce pyta.


Z samego Sasina jest ok. 3 km do pięknej piaszczystej, czyściutkiej plaży, z czego 1,5 km można dojechać samochodem (do Stilo), a następne 1,5 km należy pokonać spacerkiem przez pachnący sosnowy las. Mniej więcej w połowie drogi przez las można skręcić w lewo lub prawo (w zależności od ścieżki, którą się wybierze) i zdobyć latarnię Stilo. Latarnia jest udostępniona do zwiedzania. Polecam gorąco. Widok z góry zapiera dech w piersiach, a na poszczególnych piętrach latarni można poczytać o historii latarnictwa i obejrzeć wystawy młodych artystów i artystek (obrazy marynistyczne).

W samym Sasinie znajduje się kilka sklepów spożywczych, restauracja Ewa słynąca z pysznych potraw i odwiedzających ją gwiazd, kościół p.w. Miłosierdzia Bożego, stadnina koni i kilka gospodarstw agroturystycznych.

Dlaczego wybrałam akurat taką "wiochę"?

W Sasinie jest "dzielnica" zwana przeze mnie (i oznaczona w ten sposób na niektórych mapach wojskowych) Sasinkiem. W Sasinku znajdują się osiedla domków letniskowych. W jednym z takich domków spędzałam każde moje wakacje, gdy byłam małą dziewczynką. Spędzałam je z moimi najkochańszymi dziadkami. Dookoła było (i jest nadal) wiele domków, które należą do ludzi z całej Polski: Gdańsk, Katowice, Stary Sącz, Bielsko Biała, Wrocław, Warszawa, Łódź. Na naszym osiedlu wszyscy byliśmy i jesteśmy jak jedna wielka rodzina, tylko taka która spotyka się o jednej porze roku ;) latem! To miejsce, w którym nawiązałam piękne przyjaźnie trwające niemal do dzisiaj (wiadomo, każdy poszedł w swoją stronę, zaczął dorosłe życie, ale kontakt nadal jest), poznałam moją pierwszą "platoniczną miłość", uczyłam się jeździć konno, chodziłam na grzyby, jagody, uczyłam się jeździć na rowerze, smażyłam kiełbaski przy ognisku i śpiewałam wraz z moimi przyjaciółmi góralskie i harcerskie piosenki... To miejsce ma swój własny mikroklimat. Dookoła może padać, błyskać, grzmieć - w Sasinie ani kropli, piękna pogoda (naprawdę tak się zdarzało!). I gdy ktoś tam przyjeżdża raz, w odwiedziny, zwykle pyta kiedy może nas znów odwiedzić, bo to miejsce jest niesamowite... 

Komu polecam wypad do Sasina?

Osobom, które chcą odpocząć od codziennego pośpiechu, pędzącego świata biznesu, pracy i dzwoniących telefonów oraz ciągle przychodzących maili. Prawie 2 lata temu zaczęłam pracę w firmie audytorskiej. W ostatnie wakacje przyjechałam na kilka dni do moich dziadków... I nie chciałam wracać. Cisza, błoga cisza, spokój, śpiew ptaków, świeże powietrze i zero stresu! Tu naprawdę można wypocząć. Samochód można odstawić, niech sobie też odpocznie - wszędzie można dojść piechotą albo pojechać rowerem. 

Zapraszam i polecam wszystkim zapracowanym mieszczuchom (takim jak ja;))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz